Wcisnęłam panią króliczek w ramkę. Ile sie namęczyłam ze srebrną wstążką - to już moje. Z czego to paskudztwo zrobione było, że najlepszy klej Magic nie mógł skleić?
Jutro obrazek powędruje do nowej właścicielki. I tak kończy się króliczkowa opowieść :)
Zmykam do haftowania mojego RR ciasteczkowego, póki burzy jeszcze nie ma.
Bardzo slicznie wyglada :) milutka metryczka. pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda :) bardzo miły blog :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńprzepiękna metryczka:)
OdpowiedzUsuńNo naprawdę ślicznie wyszła ta metryczka. Ze wstążką maskującą wygląda nawet ciekawiej niż wyglądałaby bez niej.
OdpowiedzUsuńwyglada slicznie..pieknie dobrana oprawa i to passpartu ze wstazeczki,rewelacja...
OdpowiedzUsuń